To byla jedna z tych nocy... bezsennych. Poprzedzona obfita zmiana pieluch i odparzonym zadkiem Mili, bo znow dopadla ja biegunka. Chcac jej troche pomoc, dalam jej super gorzkiej czekolady, jednej z tych 80%. Na Mile zadzialala jak kawa - z opoznionym zaplonem. Niby spac poszla normalnie, ale zaraz po drugiej w nocy z jej pokoju dobiegly okrzyki nawolujace nas na zmiane. Tatus probowal zatkac ja smoczkiem, niestety - bezskutecznie. Poniewaz z jej sypialni dobiegaly glosne okrzyki "Kuuuuupaaaaaa!" Znaczylo to ze mlodziez domaga sie uwagi. Wiec postanowilam wkroczyc do akcji.
- Bedzie Jarmies?* - powitala mnie ucieszona corcia.
- Nie bedzie, Jarmies spia. Ty tez idz spac.
- Bedzie Pingu?* - niepoddawala sie.
- Nie bedzie, Pingu tez spi.
- Chodz na dol, malu malu! - zaproponowala Mila, sadzac chyba ze w srodku nocy moge miec wiecej natchnienia do malowania zab - jej ulubionego motywu.
- Nie kochanie - ukrocilam jej zapedy artystyczne.
- Pic i mniam mniam! Zarzadala na koniec moja pierworodna. Pomyslalam ze moze rzeczywiscie jest glodna po takiej biegunce, ze moze jej doskwiera pusty zoladek. Poszlam na dol, przynioslam chleb i wode.
Jedyna osoba ktora "jadla" byla jej zaba przytulanka.
Skonczylo sie na tym ze dalam jej do lozka lalke i misia, wylaczylam swiatlo w pokoju a zapalilam na korytarzu. Za dwie godziny wstalam zgasic swiatlo i przykryc spiaca Mile.
*Jarmies i Pingu - kreskowki na Polsat Jim Jam.