wtorek, 27 marca 2012

Nocne Polakow rozmowy.

To byla jedna z tych nocy... bezsennych. Poprzedzona obfita zmiana pieluch i odparzonym zadkiem Mili, bo znow dopadla ja biegunka. Chcac jej troche pomoc, dalam jej super gorzkiej czekolady, jednej z tych 80%. Na Mile zadzialala jak kawa - z opoznionym zaplonem. Niby spac poszla normalnie, ale zaraz po drugiej w nocy z jej pokoju dobiegly okrzyki nawolujace nas na zmiane. Tatus probowal zatkac ja smoczkiem, niestety - bezskutecznie. Poniewaz z jej sypialni dobiegaly glosne okrzyki "Kuuuuupaaaaaa!" Znaczylo to ze mlodziez domaga sie uwagi. Wiec postanowilam wkroczyc do akcji.
- Bedzie Jarmies?* - powitala mnie ucieszona corcia.
- Nie bedzie, Jarmies spia. Ty tez idz spac.
- Bedzie Pingu?* - niepoddawala sie.
- Nie bedzie, Pingu tez spi.
- Chodz na dol, malu malu! - zaproponowala Mila, sadzac chyba ze w srodku nocy moge miec wiecej natchnienia do malowania zab - jej ulubionego motywu.
- Nie kochanie - ukrocilam jej zapedy artystyczne.
- Pic i mniam mniam! Zarzadala na koniec moja pierworodna. Pomyslalam ze moze rzeczywiscie jest glodna po takiej biegunce, ze moze jej doskwiera pusty zoladek. Poszlam na dol, przynioslam chleb i wode.
Jedyna osoba ktora "jadla" byla jej zaba przytulanka. 
Skonczylo sie na tym ze dalam jej do lozka lalke i misia, wylaczylam swiatlo w pokoju a zapalilam na korytarzu. Za dwie godziny wstalam zgasic swiatlo i przykryc spiaca Mile.  

*Jarmies i Pingu - kreskowki na Polsat Jim Jam.

poniedziałek, 19 marca 2012

Witam ponownie :) Z nowej pracy. Pisalam jakis czas temu, o mozliwosci awansu, ktora przedemna stanela. Zastanawialam sie rowniez, czy z niej skorzystac, poniewaz martwilam sie jak bedzie wygladalo nasze zycie codzienne, jesli ta oferte przyjme. Nie mniej, po przemysleniu za i przeciw, postanowilam ja przyjac. Jak nam to poki co wychodzi? Nie jest tak tragicznie. Czesto podziwiam instynkt mojej corki. Dopoki pracowalam blisko domu, zwykle kladlam Mile na drzemke po powrocie do domu. W tym czasie ja gotowalam obiad, nastawialam pranie/rozwieszalam pranie, nastawialam zmywarke. Ogladalam gotowe na wszystko, aerobikowalam sie. Po uplywie dwoch godzin Mila wstawala i bawilysmy sie razem. W momencie gdy przyjelam ta prace, pomimo ze w jej rozkladzie dnia tak naprawde nic sie nie zmienilo, ona zaczela sypiac u niani godzine w ciagu dnia. Tak sie sklada, ze zamierzalam nawet poprosic jej nianie o to, zeby probowala ja klasc w ciagu dnia, nie mniej nie sadzilam ze sie nam to uda. A tu prosze, jak swietnie wyczula :) Gdy do domu odwozi ja babcia, bawimy sie do godziny 21.30, gdy ja ide po nia na piechote, mamy mily godzinny spacerek do domu i tez sie bawimy - tylko ze po spacerku :D Gdy juz spi, gotuje obiad na nastepny dzien, sprzatam itd. W gruncie rzeczy niewiele sie zmienilo. Chyba tylko to, ze mniej czasu mozemy spedzac z mezem, bo gdy pracowalismy w jednym miejscu, to przynajmniej mloglismy zjesc obiad razem, a teraz nawet te 20 minut nam odpadlo :( Ale pocieszam sie, ze gdy juz mnie wytrenuja, to pozwola mi moze wrocic do dawnej placowki :)

piątek, 2 marca 2012

No Niech... ;)

Z irlandzka Babcia Mili relacje ukladaja nam sie roznie. Byly chwile, kiedy mialam ochote spluknac telefon w sedesie gdy widzialam ze dzwoni, ale byly tez momenty gdy bylo milo. Jak to w rodzinie;) Chwilowo sytuacja sie troche poprawila, ale pewne rzeczy pozostaja bez zmian. Np. to, ze Babcia kupuje ubranka Mili - co jest super bo ubranka sa naprawde ladne i modne, z tym ze ona oczekuje ze w zwiazku z tym my bedziemy Mile codziennie ubierali inaczej, a malo tego tylko w te ubranka od niej. Kazdy prezent przychodzi z rachunkiem dopisanym malym druczkiem. Poniewaz Tatus Mili pojechal z kolegami do Nothingham na jakies targi ksiazki, tak sie zlozylo ze ja dzisiaj szykowalam ja do wyjscia. Wstalysmy rano zeby wyslac ja do Babci zanim pojdzie do Niani. Ubieram Mile rozmawiamy i mowie:
- A teraz zalozymy bluzeczke od Babci i sweterek od Babci. Po co Babcie denerwowac, niech sie Babcia cieszy.
- Tak, niech sie Baba cieszy... - zgodzila sie Mila.