poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Radość o poranku...

Ze snu wyrwały mnie okrzyki pierworodnej. Gdy zajrzałam do pokoju, wiedziona litością dla śpiącego małżonka, którego to zadaniem jest oporządzać Miluśkę o poranku, ujrzałam zaskakujacy widok: Mała stała w łóżeczku, z obnażonym ramieniem (Jednym - zeby nie było wątpliwości) a w dłoni z dumą ściskała doszczętnie zasikaną pieluchę. Na mój widok głośno się roześmiała, a gdy wzięłam ją na ręce z łóżeczka, dała mi buzi. Lubię takie początki dnia :) I tygodnia też...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz