czwartek, 12 kwietnia 2012

Spiderman

Gdy tylko zaczyna sie wiosna, zaczyna sie rowniez wysyp pajakow. Jakos nie kojarze, zebysmy mieli ich az tyle w Polsce, ale z drugiej strony tam mieszkalam w bloku, na 2 pietrze, wiec niewielu udawalo sie tak wysoko wspiac ;) Nigdy nie bylam ich w stanie zniesc, zawsze kwiczalam - raz w klasie w czasie lekcji, raz w kosciele, wiec moja arachnofobia byla dosys trudna do ukrycia.
Po przyjezdzie tutaj, zorientowalam sie ze swiety Patryk wypedzajac weze z Irlandii (wg lokalnej legendy) popelnil ogromny blad, nie wypedzajac rowniez pajakow. Niedosc ze potrafia byc tutaj sporych rozmiarow, to jeszcze niektore sa podobno jadowite. Maciezynstwo sprawilo ze zaszla we mnie zmiana. Nadal kwicze, ale juz nie uciekam tylko rozdeptuje plugastwo - z gory przepraszam fanow ekologii i obroncow praw zwierzat - to taki "animal instinct".  Raz gdy widzialam ze jeden biegnie w kierunku Mili, to go nawet rozdeptalam gola noga - stalam poniej z prysznicem skierowanym na ta noge przez 45 minut, ale czulam sie jak zwyciezca ;)
Mila sie ich nie boi - nie wdala sie w mame - tylko wola "zabic pajaka" :p

Okolo 3 tygodni temu mielismy gosci z Polski - moja "Hobbicia Siostre" i jej narzeczonego. Oni siedzieli na jednej sofie, ja z Chrisem na drugiej. Nagle wzrok moj padl na jego ramie i na przemykajace po nim 8 nog. Najpierw sie przerazilam, a pozniej pomyslalam ze ocale meza i zabilam bestie gola reka. Dosyc mocno.
- Zabilam na Tobie pajaka!
- Po co?! - zapytal oburzony malzonek - Jakby mnie ugryzl, to bylbym jak Spiderman!
Tiaaaaa...

1 komentarz:

  1. no jeszcze czego, włóczyłby Ci się niewiadomo gdzie po nocach ;))

    OdpowiedzUsuń