czwartek, 29 września 2011

Babcia Polska vs Irish Granny*

Przeziebilam sie. Oczywiscie z wlasnej winy, bo po 4 latach pobytu tuaj powinnam w koncu sobie kupic przyzwoita kurtke przeciwdeszczowa, a nie plachetke, ktora nosze juz 14 lat (serio, serio!). I nie staram sie zwalic winy na nikog innego, za moja lekkomyslnosc wzgledem pogody, ale prawda jest taka, ze gdyby byla z nami Babcia Miluni, nie doszloby do tego. W niedziele musialam wyskoczyc do miasta po takie male zakupy "last minute", zabraklo nam toreb do odkurzacza, a nie chcialam zeby Mila sie tarzala w wiorach drewnianych (dluga historia). Przy moim krotkowidztwie miotla nie wchodzi w gre. Wiec zapakowalam mlodziez w wozek i ruszylysmy w te dyrdy, aby po 45 minutach dotrzec do sklepu. Zmeczona, spocona (ciaglym schylaniem sie po porzucone buty i skarpetki) zakupilam co potrzebowalam i udalam sie w droge powrotna. Oczywiscie, w ciagu calej wyprawy zdarzylam kilka razy zmoknac. I stad przeziebienie.
I po co ja tu opisuje swoja martyrologie? Po to, ze gdybysmy mieszkali w blizszej odleglosci on Babci, to moja mama wpadla by i posiedziala z wnuczka, podczas gdy ja wsiadlabym w taksowke, zalatwilabym co mi potrzeba w pol godziny i wrocila do domu.
Niestety, instytucja Babci nie istnieje tutaj w formie, do jakiej przyzwyczajeni sa "polscy uzytkownicy". Tutejsze Babcie, to kobiety, ktore w koncu korzystaja z zycia, a wnuki owszem, kochaja, ale na dochodzaco. Badz jako zrodlo dochodu, bez wzgledu na to, czy dostaje wyplate pieniezna (placi sie babci za siedzenie z wnukiem), czy w ramach wymiany produktow i uslug (placi sie babci za telewizje satelitarna, ktora teoretycznie wnuk oglada w trakcie pobytu u niej, dowozi sie babcie na zakupy - bynajmniej nie spozywcze, czy na imprezy). Nigdy jeszcze nie slyszalam o tutejszej babci, ktora siedzialaby z wnukiem z dobroci serca i bez zadnych korzysci. Mama mojego meza, nie wykazuje checi najmniejszej, zeby z wnuczka posiedziec. Jesli juz to zajmuje sie nia dziadek badz wujek. Oczywiscie jesli chodzi o zakup ubranek, to jest do tego pierwsza, chociaz nie powiem, doceniam nawet ten drobny wklad. Tylko ze w chwilach takich jak ta, gdy siedze w pracy zachrypnieta, zakatarzona i z lomocacym bolem w skroniach, przypomina mi sie piosenka Wandy Chotomskiej: U babci jest slodko swiat pachnie szarlotka... i jest mi troche przykro, ze moja coreczka takiej babci nie ma na codzien, podczas gdy dzieci mojego brata owszem - i to dwie, bo mama mojej bratowej tez bardzo kocha swoje wnuki.

----------------
*Irish Granny = Babcia Irlandzka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz