środa, 21 września 2011

Mamo, tato jestem gejem...

Ciekawa jestem ilu rodzicow, trzymajac w obieciach swoje malenkie dziecko, zastanawia sie: co jesli? I co wtedy? I mysle ze nic - w naszym przypadku w kazdym razie.
Ale od poczatku:
Przeczytalam ostatnio bardzo ciekawy artykul: Wszystkie jestesmy troche homo
Interesujacy. Napisany wprost a jednoczesnie bez popadania w wulgaryzm - co (stwierdzam z przykroscia) coraz czesciej sie niektorym zdarza. I zaczelam sie zastanawiac: co jesli? Wyobrazilam sobie oczyma duszy Mile, za lat 15-20-25. Co jesli bedzie lesbijka? To bedzie, tak dlugo jak bedzie szczesliwa. I jakos bardzo mnie to nie porusza, nie bulwersuje. Nastepnie idac tym samym tokiem myslenia, wyobrazilam sobie ze nasz syn (ktorego poki co nie mamy, ale istnieje w fazie projektow ;) przychodzi z podobnym wyznaniem. I musze przyznac, ze nie myslalam o tym tak lekko. Wiem, ze to podwojny standard i wogole, ale nie mniej: mysl o corce lesbijce przyszla mi znacznie lzej, niz o synu geju. Oczywiscie, kochalabym go. To nie podlega watpliwosciom, ale z jakiegos dziwnego powodu nie byloby to tak latwe do zaakceptowania.
Znam wiele przypadkow, nieszczesliwych ludzi, ktorzy ukrywali swoja orientacje. Wiem jak bardzo czuli sie samotni, jak bardzo walczyli o akceptacje i nie chce zeby moje dzieci tez musialy przez to przechodzic. Chce zeby czuly sie kochane i akceptowane, bez wzgledu na to czy beda gustowac w blondynkach, brunetkach czy mezczyznach.

2 komentarze:

  1. Temat mamy obgadany :) i Elka ma nasze błogosławieństwo - żeby tylko była szczęśliwa.
    Pozwolę sobie zaglądać :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Super że obgadane i zapraszam :) Pozwolę sobie wpaść rewizytą :)

    OdpowiedzUsuń