poniedziałek, 13 lutego 2012

I zabolalo...

Wrocilysmy wlasnie z Mila od znajomych. Mila poszla spac, a ja czym predzej pedze by postowac. Nawet nie wiem od czego tak naprawde zaczac.  Poszlysmy sie bawic do znajomych. Mila byla troche oniesmielona, bo to jednak nowe miejsce, a poza tym to akurat przypadala pora jej drzemki. Ale zachecona przez ogol, zajela sie zabawkami coreczki kolezanki, 4 miesiace starszej - ale nie to ze wiekszej, zeby nie bylo ze znecanie sie nad slabszym czy cos ;) I powiem wprost, nie wiem co zaszlo dokladnie, bo przerabialysmy angielski z kolezanka. Ale byla jakas przepychanka o zabawke. Bardzo mozliwe, ze zaczela coreczka kolezanki, ale ja nie widzialam i warknelam na Mile zeby oddala kolezance zabawke, zeby sie dzielila. W kazdym razie Wiktoria (chyba) pchnela Mile i zabrala jej zabawke. I to co zobaczylam, zlamalo mi serce. Poprostu. Moje dziecko nagle stanelo, zrobilo sie przerazliwie smutne i zagubione. I zaczelo plakac. Nigdy w zyciu nie bylam w takiej sytuacji. Ze ktos tak nieznacznie - ale jednak skrzywdzil moje dziecko, cos mu zabral, doprowadzil je do lez. Oczywiscie zarowno kolezanka, jak i jej maz zachowali sie super. Naprawde staneli na wysokosci zadania. Zwrocili coreczce uwage, ja utulilam Mile i kryzys zostal zazegnany, ale to mnie tak zabolalo, ze malo sama sie nie poplakalam. Ten bol na twarzy mojego dziecka, ten smutek. Autentycznie poczulam szarpniecie za serce. I nie chodzi o to, ze ja na wszystko Mili pozwalam. Absolutnie. Karce ja, gdy na to zasluzy; wie ze placzem niczego na mnie nie wymusi - a wiem kiedy udaje. I wiem ze tym razem nie udawala. Oczywiscie to nie jest jakis ogromny problem. Bardzo lubimy Wikusie i bardzo lubimy jej rodzicow.  Liczymy ze takie zabawowe spotkania beda odbywaly sie czesciej. To raczej dla mnie jako matki, bylo to nowe doswiadczenie, ktore uswiadomilo mi jak wiele musze sie jeszcze nauczyc i przez ile przejsc. Jako matka.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz