poniedziałek, 20 lutego 2012

Nie mowie tego czesto...

Nie mowie tego czesto, ale jestem bardzo dumna z mojego meza. Tak sie nieszczesliwie zlozylo, ze jeden z jego przyjaciol zachorowal. Na raka. Chorobsko dopadlo go nagle i po raz drugi, gdy juz wydawalo sie mial spokoj. Wiec wszyscy zaczeli myslec, w jaki sposob mozna pomoc Joe. Jak to w takich sytuacjach bywa, najbardziej potrzebne sa pieniadze. Nie mamy wiele, ale kazdy chcial dac cos od siebie. Ja urzadzilam w pracy wyprzedaz wypiekow - zakonczona calkiem satysfakcjonujaca suma. Ale nie o mnie i o moich wypiekach mial byc ten wpis. Tylko o moim mezu, ktory tez chcial dolozyc swoja cegielke. I coz takiego zrobil? Otoz obcial wlosy. Wielkie rzeczy (moze ktos pomyslec), niektorzy obcinaja je raz w tygodniu. Z tym ze moj maz, mial wspaniale, dlugie, rude loki, ktore obcial na dlugosc 3mm. Obcial je w zamian za sponsoring. Chodzil po ludziach i obiecywal, ze jesli go zasponsoruja, to on sie ogoli. I jak obiecal, tak zrobil. Zebral calkiem ladna kwote, ktora przekazal na fundusz kolegi, a wlosy zapakowal i wyslal do organizacji Little Princess Trust, ktora pomaga dzieciom po utracie wlosow. Dzisiaj dostal list z podziekowaniami. 
A ja jestem z niego bardzo dumna. 

2 komentarze:

  1. Wcale się nie dziwię. Pomógł nie tylko koledze. Wspaniały gest!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow! KOchana Siostro Hobbicia, też jestem dumna z Twojego męża! Sama też kiedys chciałam ściąć i podarować swoje włosy ale zabrakło i motywacji. Albo odwagi :/

    (fajnie tu u Ciebie na blogu. Chciałabym wpadać częściej...)

    OdpowiedzUsuń