wtorek, 29 listopada 2011

You is SMART. You is KIND. You is IMPORTANT.

Dwa tygodnie temu wybralam sie z kolezankami do kina na The Help. Nie wiem jaki tytul film ma w Polsce i czy wogole jest wyswietlany w polskich kinach. Polscy tlumacze czesto zmieniaja tytuly na bardziej wydumane niz w oryginale, tak czy inaczej film pownien miec tytul Pomoc. Opowiada o segregacji rasowej w Stanach Zjednoczonych i o losach czarnych sluzacych, a takze ich pracodawcow.
Tak sie zlozylo, ze obejrzalam film prawie w tym samym czasie kiedy rozgorzala dyskusja na temat Zyrafy, ktora nie chwali (odsylam do lektury blogu dzieciowo.pl badz samego blogu Moniki). Nie ukrywam, ze ciezko mi sie o tym pisze, poniewaz nie znamy sie (blogowo) z autorka. Ja przeczytalam kilka jej wpisow i byc moze bede je sledzic czesciej. Nie dodaje do ulubionych i obserwowanych (jeszcze) ale wiem jak tam trafic. Przyznam sie ze jestem rozdarta. Przeczytalam jej wpis o nie chwaleniu i rozumiem jej uzasadnienie. Przeczytalam (w trakcie studiow Pedagogicznych) cale mnostwo ksiazek o wychowaniu i o zachowaniu tez. I o motywacji. O motywacji cale mnostwo i pisalam nawet prace na ten temat na Kolko Metody Harcerskiej. Zaluje bardzo ze nie mam do niej dostepu, zeby odpowiedziec Monice jakos sensownie, podpierajac sie literatura fachowa. W kazdym badz razie, rozumiem postawe Moniki, rozumiem jej wybory. Ale poprostu w nie nie wierze. Nie widze mozliwosci zastosowania tego w moich relacjach z Mila. Ja kazdy jej maly sukces chwale. Mowie jej ze jest madra (You is SMART) gdy zrobi cos nowego, gdy nazwie kolko, kwadrat czy trojkat i gdy poda mi klocek odpowiedniego koloru, gdy powtorzy dobrze slowo raz po polsku, raz po angielsku. Mowie jej ze jest dobra (You is KIND) gdy sie dzieli chrupkiem czy bananem ze mna czy z tatusiem. Gdy przytula i przykrywa lale zeby nie zmarzla. Mowie jej ze jest wazna (You is IMPORTANT) gdy wraca do mnie od niani, gdy klade ja spac. Robie to samo, co robila jedna z bohaterek filmu The Help, pomimo ze dziecko nie bylo jej wlasnym. Wierze w to, ze gdy dorosnie, wytlumacze jej ze nie zawsze inni docenia nasz wysilek, ale nasze poczucie dobrze wykonanej pracy tez moze byc nagroda. Chce zeby umiala przyjmowac zasluzone pochwaly od innych i umiala rozroznic te niezasluzone, w ktorych moze kryc sie "haczyk". Chce zeby rozumiala za co jest ukarana i ze dzialanie wbrew pewnym regulom, wiaze sie z przykrymi konsekwencjami.
Pomimo ze nie wierze w postawe Moniki i mam wrazenie ze zagubila sie w teoriach pedagogiczno/psychologicznych ktorym holduje tak zapamietale, to szanuje jej wybor, tak samo jak chcialabym zeby ona (i kazdy inny) uszanowali moj. Wiem ze w rodzinie meza uwazana jestem za dziwadlo, bo nie pozwalam Mili na jedzenie czekolady. Wierze ze obydwie dokonujemy takich a nie innych wyborow wychowawczych tylko i wylacznie dla dobra naszych dzieci i ze mamy nadzieje na sukces.

Pani doktor pediatra na wczorajszej wizycie powiedziala ze wszystkie testy wyszly super. Nie ma zmian w mozgu, nie ma uszkodzen genetycznych (cokolwiek to znaczy). Poza tym pochwalila Mile ze jest nad wiek rozwinieta, jesli chodzi o zachowanie i ze nigdy by nie pomyslala, ze to dopiero poltoraroczne dziecko. To byl chyba najpiekniejszy prezent jaki moj Maz mogl dostac na urodziny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz